Już na początku chcę przeprosić za kopiowanie nazwy bloga dla rozdziału Asię_hueh ;). Ale chyba ja mogę XD.
__________________
Widzę samą ciemność. A jednak nie - jest światło. Małe światło. Idę w jego stronę. Leży tam kobieta. Młoda kobieta. Przyglądam się jej. Z jej oczu zaczyna cieknąć czerwona ciecz. Ale to nie krew. Chyba. Substancja zmienia kolor. Dziewczyna zaczyna jęczeć żałośnie, zsuwając się na podłogę.
- Ross, Ross - mówi.
Uciekam. Zaczyna mnie gonić. Krzyczę. Wbija mi nóż w udo. Zatrzymuję się. Nie mogę się ruszyć. Moje mięśnie przestają funkcjonować. Ból. Ogromny ból. Upadam bezwładnie na ziemię. Zamykam oczy.
Jednak je otwieram. Zaraz potem się budzę.
- Ross, Ross - mówi do mnie brat - znowu koszmar?
Skinowszy głową, odwracam się na drugi bok, próbując ponownie zasnąć.
~ Ross Lynch
Londyn, 26 kwietnia 2020, 00:13
- Samolotem - dodał starszy blondyn.
- Chcesz zostać złapany? Coś cię rypnęło!?
Riker wzruszył ramionami. Po czym rzekł:
- Jedziemy.
Młodszy brat z oburzeniem uderzył nogą w podłogę.
- Tak, tak, zachowuj się jak małe dziecko, nikt ci nie przeszkadza - uśmiechnął się wrednie.
W ramie odpowiedzi, Ross tylko prychnął.
~*~
- Jak tak zasłaniasz twarz, będą szczególnie na ciebie patrzeć - Riker, przewróciwszy oczami zaczął bawić się rękawem od kurtki.
Znajdowali się na lotnisku, czekali na odlot. Ross przyglądał się dziewczynce, która z zaciekawieniem spoglądała na samoloty. Riker na samą myśl, gdy jego brat był w tym wieku, uśmiechnął się lekko.
Między braćmi często dochodziło do sprzeczek, jednak teraz musieli siebie cenić ponad miarę - jakby któryś miał się wynieść bez drugiego, drugi zapewne siedziałby już za kratkami. Zgadując, pewnie byłby to Ross. Dlaczego? Młodszy, znaczy niestety słabszy.
Polska, 27 kwietnia 2020, 12:36
Oboje braci zaczęło rozpakowywać kartonowe pudła, gdy tylko weszli do nowego mieszkania.
Czuć było pleśń, a w powietrzu roznosiło się dużo kurzu. Z młodszego blondyna wydało się kichnięcie. Riker uśmiechnął się lekko.
- Tylko nie narzekaj. Mogliśmy równie dobrze wylądować na śmietnisku - ponownie się uśmiechnął.
- Dobrze - Ross potarł palcami swój nos. - zawsze mogło być gorzej - rozejrzał się po mieszkaniu. Nagle poczuli podgrzewanie podłogowe - o wiele gorzej. - dodał.
- Myślałem, że będzie gorzej - rzucił z uśmiechem Riker.
Ross odwzajemnił tylko uśmiech.
Polska, 27 kwietnia 2020, 19:57
- A widziałaś tego nowego? - spytała ciszej Laura. - Vika coś z nim kręci.
- No nie mów - Ariana zaczęła udawać zdziwienie, przytulając fioletową poduszkę.
W tym samym momencie, do pokoju weszła siostra Laury, Vanessa.
- Coś się stało? - zapytała brunetka.
- A co miało się stać? - spytała jej młodsza siostra.
- Nic. - rzuciła, po czym wyszła z pomieszczenia należącego go Laury.
- Poprztykałyście się? - spytała cicho Ariana.
Lau wzruszyła ramionami.
Nie była pewna tego, co zaszło między nią, a siostrą. Nagle stała się inna. Zimna, chyba nawet bez uczuć. Laura w pierwszym kroku, zaczęła obwiniać siebie. Ale cóż. Pewnie za niedługo jej przejdzie - pomyślała.
Gdy koleżanka już poszła do swojego domu, dziewczyna pospiesznie zbiegła na dół. Brunetka siedziała na sofie, kryjąc twarz w dłoniach.
- Czy wreszcie powiesz mi o co chodzi? - spytała zimno.
Vanessa spojrzała na nią. Łzy, wraz z makijażem, spływały jej po policzkach. Gdy gniew siostry zniknął, przysiadła obok niej.
- Co się stało? - spytała ponownie, ale ciszej.
- Nic - odpowiedziała stanowczo.
Laura uśmiechnęła się z irytacją. Chwyciwszy swoją torebkę, weszła, trzaskając drzwiami. Musiała ochłonąć. Skierowała się w stronę parku. Czy to możliwe, że jej siostra, jedyna siostra, ma przed nią sekret? A może sekrety? Ile? Mało? Czy dużo? Z jej piersi wydał się szloch, a z jej oczu, polały się pierwsze łzy. Zasłoniła twarz rękoma.
I bum!
Runęła na ziemię, a przed nią młody chłopak. Szybko wstał i podał jej rękę. Chwyciwszy ją, podniosła się. Gdy zobaczył, że dziewczyna płacze, wyciągnął z kieszeni chusteczkę, po czym jej ją podał.
- Dlaczego panienka płacze? - spytał, przyglądając się jej. - coś się stało?
Spojrzała na blondyna. Przypominał jej kogoś.
- Jak masz na imię? - odpowiedziała pytaniem na zadane wcześniej pytanie.
- Ross - odparł krótko.
Ruszyli dalej drogą.
- Nie ma to jak kogoś zaczepić na ulicy - zmusił się do lekkiego uśmiechu. - zdradzisz mi swoje imię?
- Laura - wytarła łzy chusteczką - mam wrażenie, że skądś cię kojarzę.
Oczy chłopaka powiększyły się nie ze zdziwienia, jednak z przerażenia.
- To masz złe wrażenie - ponownie zmusił się do uśmiechu.
Pokiwała głową. Zapadła cisza. Irytująca cisza. W oddali było tylko słychać rozmowy innych ludzi.
- To ja już pójdę - rzucił blondyn.
- Nie, nie idź - Laura chwyciła go za rękaw bluzy.
Odwrócił się w jej stronę.
- Dlaczego? - spytał.
- Nie chcę być sama.
- Nawet mnie nie znasz.
- Mogę poznać.
- Dlaczego akurat mnie?
- Czy musisz zadawać tyle pytań?
- Chcę wiedzieć - uśmiechnął się lekko.
Pokiwała ponownie głową.
- Co powiesz na kawę? - spytał.
Po jego głowie chodziły złe myśli: A co jeśli go poznają? Nie, chyba tutaj o nim nie słyszeli.
- Może być - uśmiechnęła się lekko.
Ruszyli do pierwszego lepszego lokalu, gdy usiedli przy stoliku i zamówili po kawie, poddali się długiej rozmowie. Laura co chwilę brała łyk kawy, a Ross prawie jej nie ruszył.
- Która jest godzina? - dziewczyna podniosła skierowany wcześniej wzrok na stolik, na chłopaka.
Pospiesznie spojrzał na zegarek.
- Dochodzi dwudziestapierwsza - uśmiechnął się lekko.
- To ja muszę już iść - z jej twarzy zniknął uśmiech.
Podała mu trochę pogiętą karteczkę z numerem jej telefonu jak i adresem. Uśmiechniwszy się, wyszła z lokalu. Ten po pięciu minutach zrobił tak samo. Szedł ciemną ulicą. Było to dziwne, że Laura darzyła go tak wielkim zaufaniem.
Poczuł oddech na karku. Odwróciwszy się, ujrzał mężczyznę w kominiarce. Zaciągnął go do najciemniejszej alejki, po czym kopnął go butem w kostkę. Najwidoczniej miał glany. Facet rzucił nim o ścianę. Z chłopaka wydał się cichy jęk. Mężczyzna zaśmiał się, po czym wykonał ruch, aby podbić mu oko. Z blondyna wydał się kolejny jęk. Facet wziął nóż, po czym przyłożył go do jego piersi. Każdy nie przemyślany ruch mógł znaczyć o dalszym życiu Ross'a.
__________________
I to jest rozdział drugi. Przepraszam, że tak długo nie zostawał dodany, ale najpierw gdy chciałam go opublikować, laptop się zaciął, musiałam go wyłączać i włączać jeszcze raz, a jak wiadomo, rozdział nie był zapisany.
Muszę także ustalić parę spraw:
1. Rozdziały będą dodawane systematycznie, gdy jednak któryś będzie dodawany później, ukarze się informacja w postaci postu.
2. Zbędne komentarze - gdy mamy zamiar napisać takowy na przykład "głupi blog" wstrzymujemy się, ponieważ służy do tego ankieta po prawej stronie bloga.
3. Nie idę na komentarze z automatu - "super blog, koniecznie zajrzyj na mój [link do bloga]" po prostu to mi się nie podoba.
4. Rozdziały będą mniej-więcej takiej długości, bądź minimalnie krótsze, bądź dłuższe.
5. Rozdziały będą się ukazywać co tydzień, lub dwa. To zależy ile mam czasu na pisanie.
Proszę o komentarze :)