sobota, 14 lutego 2015

Walentynki.

Dzień szczęśliwy, dzień jedyny, dzień Św. Walentego,
a więc pragnę złożyć Ci życzenia:
zdrowia, szczęścia, powodzenia.
W każdej chwili i godzinie
niech Ci życie słodko płynie.
 
 
Szczęśliwego Walentego wszystkim życzę! ;D
 
 

czwartek, 12 lutego 2015

3. Raised by Love.

   Przyglądam się tobie. Nie mogę o tobie zapomnieć. Nie mogę przestać o tobie myśleć. Może wreszcie się uda? Pewnie nie. Twój wzrok jest uzależniający, nie wytrzymam nawet pięciu minut bez twojego widoku. To po prostu uzależniające. Cóż mam począć? Próbować zapomnieć? Dlaczego? Nie wiem. W mojej pamięci jest tylko ten cytat "Szkoda, że niektórzy ludzie mogą być tylko w naszych sercach, a nie u naszego boku". Tylko dlaczego ten? Nie wiem. Przez ciebie nie mogę normalnie funkcjonować, nie mogę normalnie myśleć, czas płynie, a ja nadal myślę o tobie. Naprawdę nie wiem czemu. 
   Nie wiem nic. Nie jestem niczego pewna. Zaraz, pewna jestem tylko tego - coś do ciebie czuję. Dlaczego? Tego także nie wiem. Po prostu powiedz mi to samo. I będzie dobrze. 
   Obiecuję.
~ Laura Marano.

Polska, 28 kwietnia 2020, 11:34

   Wydał się z niego lekki jęk. Kopnął go w kolano metalowym czubem buta najmocniej jak potrafił. Mężczyzna z bólu, niemalże zawył, blondyn wykorzystał tę chwilę do ucieczki.
~*~
   - Gdzie byłeś wczoraj? - spytał brat już na dobry początek dnia.
- Poznałem taką jedną - wymusił uśmiech, po czym przewrócił się na drugi bok.
- Taką "jedną"? - usiadł obok młodszego.
- W czymś problem? Po prostu zazdrościsz.
- Chciałbyś - zaśmiał się. - ja nie jestem jednym z grzechów głównych.
- Ja dałbym ci pychę - młodszy blondyn nałożył poduszkę na głowę, po czym spytał: - która jest godzina?
- W pół do dwunastej - Riker spojrzał na zegarek. - strasznie długo śpisz.

Polska, 28 kwietnia 2020, 12:19

   - Lau - wyszeptała brunetka, rozszerzając drzwi od jej pokoju. - możemy porozmawiać?
- Dobrze - zmusiła się do lekkiego uśmiechu. Jednak niewiele to dało. 
- Przepraszam, że wczoraj... no wiesz - nie mogła spróbować się wysłowić.
- Dobrze - Laura podeszła do niej, po czym przytuliła ją mocno. - opowiesz co się stało?
- Rodzice mieli przyjechać - odparła wolno - ale nie przyjadą. 
- Dlaczego? - oczy młodszej siostry otworzyły się szeroko.
- Wujek miał wypadek, spokojnie, nie rodzice - położyła rękę na jej ramieniu. - Lau, ty nie znasz go, ale rodzice, jak i ja dobrze go znamy. Niestety to też rodzina.
- Ja go nawet na oczy nie widziałam - Laura przewróciła oczami.
- Gdzie byłaś wczoraj? - Vanessa zmieniła temat.
- Poznałam takiego jednego - zaśmiała się cicho.
Siostra pokiwała głową, po czym wyszła z jej pokoju.
~*~
   Dziewczyna długo czekała na wiadomość od chłopaka, jednak nie doczekała się żadnej. Westchnęła cicho, po czym wstała z łóżka. W tym samym momencie zadzwonił telefon. Wyświetlił się nieznany numer.
- Halo? - usłyszała głos, podobny do wczoraj poznanego chłopaka, jednak był niepewny.
- Ross? - uśmiechnęła się lekko.
- Tak, zapisz sobie numer - zaśmiał się lekko - przyda się.
- Do czego? - ponownie usiadła na łóżku.
Zapadła cisza.
- Planuję jakiś wypad. Tylko mam małe pytanie - rzekł wolno.
- Jakie?
- Dlaczego masz do mnie takie wielkie zaufanie?
- Niewiem. Naprawdę.
Usłyszała, jak chłopak cicho wzdycha.
- Wiesz, że mogłem się okazać jakimś mordercą, gwałcicielem? - rzekł.
Nie odezwała się.
- Do czego zmierzasz? - spytała.
Blondyn westchnął, na co ona odpowiedziała tym samym.
- Po prostu do mnie przyjdź - powiedziała wolno.

Polska, 29 kwietnia 2020, 15:26

   Ross zapukał do drzwi. I co ma powiedzieć, jak otworzy ktoś inny, nie Laura? Że jest kolegą, czy ma się nie przedstawiać, tylko od razu zapytać czy jest dziewczyna? Wypada się przedstawić. 
   Drzwi otworzyły się. Znajoma twarz nieśmiało wyjrzała zza nich.
- To ty - uśmiechnęła się. - wejdź.
Odwzajemnił uśmiech, po czym bez słowa przekroczył próg domu.
- Jesteś sama? - spytał, rozglądając się po kosztownie wyglądającym pomieszczeniu.
- Tak - odparła wolno, jak i dosyć niepewnie. - czemu pytasz?
Wzruszył ramionami.
- Oprowadzić cię? - spytała.
- Nie trzeba.
- Nie chcesz?
- Nie.
- Dlaczego?
- Musisz się o tyle pytać? - zmusił się do lekkiego uśmiechu.
- Muszę… - zwiesiła głowę. - powiedz mi tylko, dlaczego nie chcesz.
- W końcu wszystkiego się dowiem samodzielnie. - lekko podrapał się po czole.
- Aha - nie miała pojęcia, jak ma zareagować.
   Nastała cisza. Oboje wpatrywali się w podłogę. Laura zauważyła w jednym z kątów mały skrawek nieposprzątanego kurzu. Odgarnęła włosy na jeden bok, po czym podniosła wrok na blondyna.
- To może pójdziemy na górę, do mojego pokoju?… - zaproponowała.
   Skinąłwszy głową, ponownie się do niej uśmiechnął. Dziewczyna wskoczyła przed nim na schody. Na schody, na których wielokrotnie prawie zabiłaby się. 
   Podążył za nią, nie spuszczając z niej wzroku. Gdy dotarli do białych drzwi, z pięknym, lekko przekrzywionym na prawo, wypalonym napisem 'Lau'. Bez żadnego słowa, weszli do pomieszczenia.
Dziewczyna usiadła na łożku, oraz ruchem ręki, teoretycznie znaczącym, aby zrobił to samo, zachęciła chłopaka, aby usiadł obok niej. Rozglądnął się po pokoju, o jasno-różowych ścianach.
- Pójdę po coś do picia. - rzuciła, po czym wyszła pospiesznie z pokoju.
   Gdy kroki na korytarzu ucichły, wstał, po czym wolno podszedł do zdobionej szkatułki. Otworzył ją. Uśmiechnął się, widząc rożne złote, jak i srebrne zawieszki. Zaczął w nich grzebać. Usłyszał, jak ktoś wchodzi po schodach. Chwycił pierwszą, lepszą, złotą zawieszkę, w kształcie klucza. Zamknął szkatułkę i usiadł na łożku, gdzie wcześniej się znajdował, wpierw wpychając zawieszkę do głebokiej kieszeni spodni.
- Jestem. - uśmiechnęła się, po czym podała mu jedną ze szklanek soku pomarańczowego.
- Dzięki. - odpowiedział krótko. Gdy usiadła na drugim końcu łóżka, spytał: - powiesz mi może wreszcie, dlaczego tak mi ufasz. Wręcz zawzięcie ufasz.

Polska, 29 kwietnia 2020, 20:48

  Wszedł do mieszkania. Drzwi były otwarte. Było tam cicho jak w grobie.
- Riker?! - spytał głośno, zamykając drzwi na klucz.
   Nikt się nie odezwał. Ruszył w stronę kuchni. Na lodówce widniała mała karteczka, przyklejona na niewielkim skrawku taśmy klejącej. Zerwał ją pospiesznie.

"Nie dzwoń do mnie. Nie pisz do mnie więcej. Nie chcę mieć przez ciebie kłopotów. Nie szukaj mnie.
- Riker"

   Otworzył szeroko usta ze zdziwienia, po przeczytaniu wiadomości. Oparł się o ścianę. Poczuł, że mu słabo. Chwycił komórkę, po czym wykręcił numer do starszego brata. Ktoś odebrał. Cisza. Nagle usłyszał czyjś oddech. Nic nie mówił. Połączenie zostało zerwane - ktoś się rozłączył.
- Kto to do cholery?! - wykrzyknął.
Wybrał numer ponownie.

__________________
Hej hej :).
To jak się podoba rozdział? Przepraszam, że tak późno go opublikowałam, ale bardzo mało komentarzy. Chciałabym wprowadzić nową zasadę - im jest więcej komentarzy, tym szybciej napiszę i  opublikuję kolejny rozdział - naprawdę, to jest ogromne szczęście dla mnie, czytając w miarę dużą liczbę komentarzy.
Kolejny rozdział ukarze się wtedy, jak dobijemy około 15 komentarzy. Zawsze mogłam dać więcej. 8))) 

Oraz - postanowiłam, usunąć wszelkie ankiety, oraz ich już nie robić. Wiem, że to tylko głosy hejterów, jednakże są osoby, które nawet nie spojrzą na opowiadania, tylko widząc odpowiedź 'Głupi blog', od razu w nią klikają. Wiem, że to tylko głosy, które i tak nie zmienią ciągu kontynuowania, jak i prowadzenia tego bloga, ale po prostu to najnormalniej w świecie jest to przykre.
Czyli już żadnych ankiet nie będzie.

Mieliście już ferie? A może jeszcze ferie dopiero przed Wami? Jakie macie plany, lub gdzie byliście?

Ma może ktoś z Was gg? Użera mnie teraz straszna nuda, chętnie popiszę. 8D

Pozdrawiam Was kochani i proszę o komentarze!

wtorek, 6 stycznia 2015

2. I wanna see you Smile. Only love can't Die.

Już na początku chcę przeprosić za kopiowanie nazwy bloga dla rozdziału Asię_hueh ;). Ale chyba ja mogę XD.
__________________
   Widzę samą ciemność. A jednak nie - jest światło. Małe światło. Idę w jego stronę. Leży tam kobieta. Młoda kobieta. Przyglądam się jej. Z jej oczu zaczyna cieknąć czerwona ciecz. Ale to nie krew. Chyba. Substancja zmienia kolor. Dziewczyna zaczyna jęczeć żałośnie, zsuwając się na podłogę.
- Ross, Ross - mówi.
Uciekam. Zaczyna mnie gonić. Krzyczę. Wbija mi nóż w udo. Zatrzymuję się. Nie mogę się ruszyć. Moje mięśnie przestają funkcjonować. Ból. Ogromny ból. Upadam bezwładnie na ziemię. Zamykam oczy.
Jednak je otwieram. Zaraz potem się budzę. 
- Ross, Ross - mówi do mnie brat - znowu koszmar?
Skinowszy głową, odwracam się na drugi bok, próbując ponownie zasnąć.
~ Ross Lynch

Londyn, 26 kwietnia 2020, 00:13
   - Samolotem - dodał starszy blondyn. 
- Chcesz zostać złapany? Coś cię rypnęło!?
Riker wzruszył ramionami. Po czym rzekł:
- Jedziemy.
Młodszy brat z oburzeniem uderzył nogą w podłogę.
- Tak, tak, zachowuj się jak małe dziecko, nikt ci nie przeszkadza - uśmiechnął się wrednie. 
   W ramie odpowiedzi, Ross tylko prychnął.
~*~
   - Jak tak zasłaniasz twarz, będą szczególnie na ciebie patrzeć - Riker, przewróciwszy oczami zaczął bawić się rękawem od kurtki.
   Znajdowali się na lotnisku, czekali na odlot. Ross przyglądał się dziewczynce, która z zaciekawieniem spoglądała na samoloty. Riker na samą myśl, gdy jego brat był w tym wieku, uśmiechnął się lekko. 
   Między braćmi często dochodziło do sprzeczek, jednak teraz musieli siebie cenić ponad miarę - jakby któryś miał się wynieść bez drugiego, drugi zapewne siedziałby już za kratkami. Zgadując, pewnie byłby to Ross. Dlaczego? Młodszy, znaczy niestety słabszy.

Polska, 27 kwietnia 2020, 12:36
   Oboje braci zaczęło rozpakowywać kartonowe pudła, gdy tylko weszli do nowego mieszkania. 
   Czuć było pleśń, a w powietrzu roznosiło się dużo kurzu. Z młodszego blondyna wydało się kichnięcie. Riker uśmiechnął się lekko.
- Tylko nie narzekaj. Mogliśmy równie dobrze wylądować na śmietnisku - ponownie się uśmiechnął.
- Dobrze - Ross potarł palcami swój nos. - zawsze mogło być gorzej - rozejrzał się po mieszkaniu. Nagle poczuli podgrzewanie podłogowe - o wiele gorzej. - dodał. 
- Myślałem, że będzie gorzej - rzucił z uśmiechem Riker.
Ross odwzajemnił tylko uśmiech.

Polska, 27 kwietnia 2020, 19:57
   - A widziałaś tego nowego? - spytała ciszej Laura. - Vika coś z nim kręci.
- No nie mów - Ariana zaczęła udawać zdziwienie, przytulając fioletową poduszkę.
   W tym samym momencie, do pokoju weszła siostra Laury, Vanessa.
- Coś się stało? - zapytała brunetka.
- A co miało się stać? - spytała jej młodsza siostra. 
- Nic. - rzuciła, po czym wyszła z pomieszczenia należącego go Laury.
- Poprztykałyście się? - spytała cicho Ariana.
Lau wzruszyła ramionami. 
   Nie była pewna tego, co zaszło między nią, a siostrą. Nagle stała się inna. Zimna, chyba nawet bez uczuć. Laura w pierwszym kroku, zaczęła obwiniać siebie. Ale cóż. Pewnie za niedługo jej przejdzie - pomyślała.
   Gdy koleżanka już poszła do swojego domu, dziewczyna pospiesznie zbiegła na dół. Brunetka siedziała na sofie, kryjąc twarz w dłoniach.
- Czy wreszcie powiesz mi o co chodzi? - spytała zimno.
Vanessa spojrzała na nią. Łzy, wraz z makijażem, spływały jej po policzkach. Gdy gniew siostry zniknął, przysiadła obok niej.
- Co się stało? - spytała ponownie, ale ciszej.
- Nic - odpowiedziała stanowczo.
   Laura uśmiechnęła się z irytacją. Chwyciwszy swoją torebkę, weszła, trzaskając drzwiami. Musiała ochłonąć. Skierowała się w stronę parku. Czy to możliwe, że jej siostra, jedyna siostra, ma przed nią sekret? A może sekrety? Ile? Mało? Czy dużo? Z jej piersi wydał się szloch, a z jej oczu, polały się pierwsze łzy. Zasłoniła twarz rękoma.
   I bum!
   Runęła na ziemię, a przed nią młody chłopak. Szybko wstał i podał jej rękę. Chwyciwszy ją, podniosła się. Gdy zobaczył, że dziewczyna płacze, wyciągnął z kieszeni chusteczkę, po czym jej ją podał.
- Dlaczego panienka płacze? - spytał, przyglądając się jej. - coś się stało?
Spojrzała na blondyna. Przypominał jej kogoś.
- Jak masz na imię? - odpowiedziała pytaniem na zadane wcześniej pytanie.
- Ross - odparł krótko.
Ruszyli dalej drogą.
- Nie ma to jak kogoś zaczepić na ulicy - zmusił się do lekkiego uśmiechu. - zdradzisz mi swoje imię?
- Laura - wytarła łzy chusteczką - mam wrażenie, że skądś cię kojarzę. 
   Oczy chłopaka powiększyły się nie ze zdziwienia, jednak z przerażenia.
- To masz złe wrażenie - ponownie zmusił się do uśmiechu.
   Pokiwała głową. Zapadła cisza. Irytująca cisza. W oddali było tylko słychać rozmowy innych ludzi.
- To ja już pójdę - rzucił blondyn. 
- Nie, nie idź - Laura chwyciła go za rękaw bluzy.
Odwrócił się w jej stronę.
- Dlaczego? - spytał.
- Nie chcę być sama.
- Nawet mnie nie znasz.
- Mogę poznać.
- Dlaczego akurat mnie? 
- Czy musisz zadawać tyle pytań?
- Chcę wiedzieć - uśmiechnął się lekko.
Pokiwała ponownie głową.
- Co powiesz na kawę? - spytał.
   Po jego głowie chodziły złe myśli: A co jeśli go poznają? Nie, chyba tutaj o nim nie słyszeli.
- Może być - uśmiechnęła się lekko.
   Ruszyli do pierwszego lepszego lokalu, gdy usiedli przy stoliku i zamówili po kawie, poddali się długiej rozmowie. Laura co chwilę brała łyk kawy, a Ross prawie jej nie ruszył.
   - Która jest godzina? - dziewczyna podniosła skierowany wcześniej wzrok na stolik, na chłopaka.
Pospiesznie spojrzał na zegarek.
- Dochodzi dwudziestapierwsza - uśmiechnął się lekko.
- To ja muszę już iść - z jej twarzy zniknął uśmiech.
   Podała mu trochę pogiętą karteczkę z numerem jej telefonu jak i adresem. Uśmiechniwszy się, wyszła z lokalu. Ten po pięciu minutach zrobił tak samo. Szedł ciemną ulicą. Było to dziwne, że Laura darzyła go tak wielkim zaufaniem. 
   Poczuł oddech na karku. Odwróciwszy się, ujrzał mężczyznę w kominiarce. Zaciągnął go do najciemniejszej alejki, po czym kopnął go butem w kostkę. Najwidoczniej miał glany. Facet rzucił nim o ścianę. Z chłopaka wydał się cichy jęk. Mężczyzna zaśmiał się, po czym wykonał ruch, aby podbić mu oko. Z blondyna wydał się kolejny jęk. Facet wziął nóż, po czym przyłożył go do jego piersi. Każdy nie przemyślany ruch mógł znaczyć o dalszym życiu Ross'a.
__________________
I to jest rozdział drugi. Przepraszam, że tak długo nie zostawał dodany, ale najpierw gdy chciałam go opublikować, laptop się zaciął, musiałam go wyłączać i włączać jeszcze raz, a jak wiadomo, rozdział nie był zapisany. 
Muszę także ustalić parę spraw:
1. Rozdziały będą dodawane systematycznie, gdy jednak któryś będzie dodawany później, ukarze się informacja w postaci postu.
2. Zbędne komentarze - gdy mamy zamiar napisać takowy na przykład "głupi blog" wstrzymujemy się, ponieważ służy do tego ankieta po prawej stronie bloga.
3. Nie idę na komentarze z automatu - "super blog, koniecznie zajrzyj na mój [link do bloga]" po prostu to mi się nie podoba.
4. Rozdziały będą mniej-więcej takiej długości, bądź minimalnie krótsze, bądź dłuższe.
5. Rozdziały będą się ukazywać co tydzień, lub dwa. To zależy ile mam czasu na pisanie.
 
Proszę o komentarze :)

poniedziałek, 5 stycznia 2015

LBA

Otóż, zostałam nominowana do LBA. Jest to mój pierwszy raz, naprawdę dziękuję Weronice Łacheckiej <3
 
1. Ile obecnie macie blogów?
Obecnie prowadzę dwa, inne albo są zawieszone, albo usunięte.
Prowadzę ten, oraz ten.
2. Jakie polecacie książki?
Aktualnie czytam Heartland, piękna książka oparta na leczeniu koni. Jednak jest bardziej wymyślana - próbowałam niektórych sposobów z moim koniem i nie wszystkie się sprawdzały. W książce także znajdują się fragmenty romantyczne.
Oprócz tej powieści, naprawdę polecam ''Chloe King''. Książka naprawdę warta polecenia, ale troszku tam przeklinają, oraz znajdują się tam rozdziały, chyba nie za bardzo dla młodszych czytelników.
3. Jaki jest wasz ulubiony sport?
Jazda konna jak i siatkówka. Posiadam klacz, którą jeszcze dzierżawię, więc mam dobre warunki do ćwiczeń jeździeckich. Siatkówkę trenuję od niedawna - dopiero dwa lata, chociaż myślę, że szybko gonię moje koleżanki z treningów :)
4. Macie jakiegoś zwierzaka?
Naturalnie - suczkę rasy shih-tzu, Fionę, oraz konia, jak wspomniałam w wcześniejszych punktach.
5. Ulubiona wokalistka/wokalista?
Oczywiście Ross Lynch ;). Uwielbiam także Laurę Marano. Oprócz tego, bardziej słucham darcia się tzn. Linkin Park, 30 seconds to Mars, jak i AWOLNATION.
6. Co chcecie robić w przyszłości?
Jeszcze o tym nie myślę ;). Jednak chciałabym pójść na dermatologię. Jak byłam mniejsza, chciałam zostać pisarką. Może marzenie z dzieciństwa się spełni. No kto wie :)
7. Jakie macie postanowienia noworoczne?
Chciałam ograniczyć jedzenie słodyczy XD. Jednak najwyraźniej to się nie uda. Myślałam też o mniej czasu spędzać przed laptopem, ale chyba też się to nie uda. Zostańmy więc przy łakociach.
8. Wasze największe marzenia to...?
Umieć czytać ludziom w myślach, albo umieć cofnąć czas. Byłoby wtedy o wiele prościej.
9. Ulubiony film?
Ogólnie telewizji nie oglądam, ale bardzo lubię ''Władcę Pierścieni'' i ''Hobbit''.
10. Co najbardziej cenisz sobie w ludziach?
W ludziach cenię dobro. Myślę, że nawet zabójca, ma w sobie małą cząsteczkę miłości :)
11. Co ci najbardziej w ludziach przeszkadza?
Najbardziej mi przeszkadza to, że prawie nigdy nie przemyślają tego co zrobią, lub powiedzą. Z tego powstają bezsensowne sprzeczki.
 
Jeszcze raz dziękuję ;)
Kogo nominować?
 
Otóż nominuję bloga http://nana-lisica.blogspot.com/
Pytania można znaleźć w zakładce ''LBA''.
Pozdrawiam,
Wasza Vesi <3

środa, 17 grudnia 2014

I. One way to go. There has been no different. It is a pity.

Rozdział dedykowany mojemu Bróókowi <3
Londyn, 13:37, 25 kwietnia 2019
   Przyglądał się przedmiotowi. W alejce było kompletnie cicho - zeskoczył na kubeł, a potem na ziemię. Zawieszkę, umieścił w kieszeni.
   - Ross, wstawaj - mówił brat do Ross'a. 
   Przypomniało mu się, jak był małym chłopcem, wiecznie wesołym, uczciwym. Od dnia, w którym zginęli jego rodzice, wszystko było inne. Został mu tylko jego starszy brat, Riker. Miał tylko jego. Kiedyś także jednak miał dziewczynę, Kerry-ann. Z niewiadomych przyczyn, uciekła. Nie wiadomo gdzie aktualnie się znajduje, co się z nią dzieje. Po prostu nic nie było słychać na jej temat. Kiedyś razem kradli, raz jego winę, przerzuciła na siebie - kochali się, byli gotowi zrobić dla siebie naprawdę wszystko.
   Ale to przeszłość. Zawsze powtarzała mu jego matka 'liczy się tylko przyszłość i teraźniejszość, o przeszłości nawet nie myśl', albo 'patrz w gwiazdy, zawsze wskażą ci dobry kierunek'. Nigdy nie był pewien co wtedy miała na myśli, nawet teraz.
   Powoli wyślizgnął się z łóżka. Po rodzinie, został cztero-piętrowy, przepiękny dom, z basenem. Nikt się nie skapnie, że tutaj mieszkają - normalni przestępcy mieszkają w "szopach".
   Chyba.
~*~
Może... Może zawitać do Lynchów? Po tak długiej nieobecności, po tak długim okresie nie dawania oznak życia? - myślała Kerry-ann.
Prychnęła na samą myśl, że Ross o niej zapomniał, że ją już nie pamięta...
A może to wygląda inaczej? Myśli o mnie całymi dniami? Nie, zachowałam się jak najgorszy... - nie mogła znaleźć określenia - zostawiając go samego, tak na pastwę losu. Ciekawe czy już wyszedł zza kratek. To wręcz irytujące, że tak młody chłopak siedział w więzieniu, pewnie jeszcze pózniej nad nadzorem kuratora. 
~*~ 
- Ja nie śpię - zirytował się chłopak. 
- Taa, masz napewno oczy do okoła głowy - odparł tym samym tonem Riker.
Młodszy brat przewrócił oczami.
Polska, 22:13, 25 kwietnia 2019
 
   - Martin, przestań - śmiała się dziewczyna, w czasie, gdy jej ukochany, całował ją w szyję, ponieważ bardzo ją to łaskotało. 
   Chłopak przyszedł chyba na cały dzień - od ranka nie zamierzał wracać do swojego domu. 
   Ariana śmiała się, i śmiała, a jej śmiech, wypełniał całe wnętrze ogromnego domu. Miała wyjątkowe szczęście - poznała Martina, gdy jakiś maksymalnie upity mężczyzna ją zaczepiał. Od tego czasu, byli najlepszymi przyjaciółmi, ale niedaleko po tym, narodziło się większe uczucie. 
   - Jeszcze chwilę przecież wytrzymasz - uśmiechnął się głupawo.
- Ale tylko chwilę - zaśmiała się.
Siedzieli na sofie, a Aria była pochylona w jego stronę, niemal na nim leżała. 
   Gdy skończył całować jej szyję, zapadła cisza, dość irytująca cisza. Nikt nie wiedział co ma powiedzieć, bądź zrobicć.
   - Idę po coś do picia - powiedziała szybko, po czym ruszyła w stronę kuchni. Wyjęła dwie szklanki, po czym nalała do nich soku. Gdy usiadła obok brązowo-włosego chłopaka, podając mu szklankę, pełną soku pomarańczowego, zamyśliła się - widziała wczoraj przestępcę, jak uciekał przed policją. Wracała właśnie do domu, od jej przyjaciółki, Laury. Był to młody chłopak, może siedemnaście, osiemnaście, bądź dziewiętnaście lat miał? Napewno nie więcej. Nie widziała dokładnie jego twarzy, ale tylko jej zarysy.
   Dziwne - nie bała się go, jak przechowała szybko przez miejsce pościgu. Bardziej bała się policjantów, że jeden z nich, na nią wpadnie. Miała wrażenie, że zna tego blondyna. Tylko... Tylko z kąd?
 
Londyn, 22:13,
 25 kwietnia 2019
- Chcesz być złapany? - spytał Riker jakby nigdy nic.
Ross przewrócił oczami nic nie odpowiadając.
- W takim razie, przenosimy się do innego kraju, będziemy mieć normalne życie, aż w końcu wieści o nas ucichną, oraz zostaniemy zapomnieni na dobre - uśmiechnął się.
- Skąd wiesz, że na dobre?
- Po prostu mi zaufaj. 
Ross zmarszczył brwi, nie był niczego pewny. A co jeśli coś się nie uda? - pomyślał pesymistycznie.
Niby kiedy zachowywał się jak optymista? 
- To znaczy? - spytał.
- Wyjeżdżamy do innego kraju, czy to takie trudne?
____________________
Heloł ewribodi! 
To to ty byłby rozdział pierwszy. Został on napisany, dzień po ukazaniu się prologu, jednak nie bedą tak często. Napisałam dzisiaj rozdział, ponieważ nie szłam do szkoły - miałam gorączkę, a nie było nic fajniejszego do roboty, gdy siedzę sama w domu, niż wpatrywać się w ekran laptopa, wciskać literki, rysować w programie graficznym i chrzanić gorączkę i, że od wpatrywania się w komputer, łzawią mi oczy. No cóż, życzcie mi zdrowia i weny xd.
Oraz inne rozdziały będą dłuższe c;
Tja, do czego umie doprowadzić nuda:
Rysowałam sama xdd
Dobra, życzę miłych świąt c:
 
 

wtorek, 16 grudnia 2014

Prolog.

Londyn, 23:47, 24 kwietnia 2019
 - Kurde - myślał chłopak, uciekając między licznymi alejkami. Były okryte ciemnością. Wskoczył na śmietnik, odbił się, po czym wylądował na dachu niskiego domu. Policja zatrzymała się - nie było go. 
   Odgarnął już naprawdę długą, w kolorze jasnego blondu, grzywkę, czyszcząc ręką ubrudzone kurzem, oraz błotem glany. Zrobił to samo z dwoma grubymi, srebrnymi pierścionkami na jego lewej dłoni. Jego czarna, skórzana kurtka, jak i, z tego samego materiału, jeansy były jednak bez żadnej plamy. 
   Uśmiechnął się szeroko - znowu udało mu się uciec, a w kieszeni, miał zawieszkę wartą dwadzieścia tysięcy dolarów. Teraz tylko sprzedać. Wyjął naszyjnik, pocierając palcem o najprawdziwsze złoto. 
   Wychylił się, aby sprawdzić, czy nikogo tam już nie ma. Nie chciał trafić ponownie do więzienia.
   A jego imię brzmi Ross.
_______________
Jak widać, stworzyłam nowego bloga. Tym razem, Ross, będzie miał o wiele inną rolę. 
Zapraszam do komentowania, oraz czytania następnych rozdziałów <33